fbpx

Gdy pacjentka ma boreliozę i inna diagnozę…

Opowiemy Wam historię Martyny, czterdziestoparoletniej kobiety, mamy dwójki dzieci. Zdrowie Martyny zaczęło się pogarszać po urodzeniu drugiego dziecka. Mimo objawów i wielu wykonanych badań diagnozy nie postawiono...

Czytaj więcej
arrowarrowarrow

01 Początki

Jedyny kleszcz, którego Martyna pamięta, ugryzł ją, gdy miała 6 lat. Wtedy o kleszczach nie mówiło się i nie różniły się rangą zagrożenia dla człowieka od komarów. Kleszcz został wyciągnięty i rodzina zapomniała o sprawie. Tak minęło prawie 30 lat. Niestety stara historia przypomniała o sobie po urodzeniu drugiego dziecka.

02 Objawy

Dziesięć lat temu u Martyny pojawiło się przewlekłe zmęczenie, niedające się wytłumaczyć intensywnym trybem życia, bo takowego nie było. Po kilku miesiącach zmęczeniu zaczęły towarzyszyć inne objawy. Silne bóle głowy, drętwienia najpierw jednej nogi i ręki, a w przeciągu kolejnych 3 tygodni również drugiej nogi i ręki. Niedługo potem pojawiło się osłabienie rąk i nóg, zaburzenia czucia i zaburzenia odczuwania ciepła, zimna i dotyku.

03 Diagnostyka

Martyna dostała skierowanie na oddział neurologiczny z podejrzeniem Stwardnienia rozsianego (SM). 1,5 tygodniowy pobyt na oddziale był niczym oczekiwanie na wyrok. Badania przewodnictwa nerwowego (EMG) wykazały zaburzenia przewodnictwa nerwów obwodowych: w nogach – nerwów strzałkowych i w rękach - łokciowych. W rezonansie głowy widoczne były zmiany demienilizacyjne. Na oddziale przeprowadzono również test ELISA w kierunku boreliozy, który wyszedł pozytywnie w klasie IgG. Lekarz zdecydował się wykonać jeszcze test potwierdzenia Western Blot, który również dał wynik dodatni w klasie IgG. Odbyła się konsultacja z lekarzem specjalistą chorób zakaźnych. Lekarz zbadał pacjentkę, sprawdził dokumentację i wydał opinię: zakażenie przebyte, bez związku z objawami, które miała Martyna… Lekarz mylił się…
Martynę wypisano do domu bez diagnozy. Zmiany w mózgu co prawda były, ale nie na tyle duże i nie na tyle rozległe, by kwalifikować Martynę do postawienia diagnozy SM.
Diagnozy nie było, za to były objawy i to coraz silniejsze. Martyna w teorii była zdrowa, w praktyce funkcjonowała tylko dzięki pomocy mamy i męża. W różnych miejscach szukała diagnozy. Kolejne konsultacje przyniosły trop w postaci choroby psychosomatycznej, czyli zaburzenia o podłożu psychicznym. Konsultacje z psychiatrą i psychologiem szybko ten trop wykluczyły. W końcu Martyna trafiła do poleconego lekarza rodzinnego, który skrupulatnie przeanalizował całą dokumentację i stwierdził, że jedyną nieprawidłowością, jaką widzi są wyniki badań w kierunku boreliozy. Niestety jego zdaniem medycyna była w tej kwestii bezsilna i można było Martyny zaproponować jedynie leczenie zachowawcze. Kolejny lekarz mylił się…!

04 Po diagnozie

Wtedy Martyna dowiedziała się o metodzie leczenia ILADS i zaczęła leczenie boreliozy tą metodą, które trwało u Martyny kilka lat. W pierwszych miesiącach leczenia antybiotykami, Martynę męczyły regularnie Herxy – zupełne osłabienie organizmu z kilkudniową gorączką w wysokości 39,5 stopni i pękającymi naczyniami krwionośnymi w oczach, na twarzy i dekolcie. Tzw. Herxy świadczyły o tym, że leczenie boreliozy jest skuteczne, ponieważ w trakcie leczenia umierające bakterie wydzielają szkodliwe toksyny, które zatruwają organizm, co powoduje gwałtowne chwilowe pogorszenie stanu zdrowia. Lekarz po analizie objawów, zdecydował się również na przeleczenie koinfekcji, mimo że nie wychodziły w testach. Kilka koinfekcji ujawniło się w testach dopiero po prowokacji lekami. Wcześniej maskowały się.
Martyna w dwóch niezależnych ośrodkach wykonała test KKI (Krążące Kompleksy Immunologiczne), rekomendowany osobom z podejrzeniem przewlekłej boreliozy. Jeden test był wykonany w naszym Centrum Medycznym Wielkoszyński. Oba testy wykazały identyczny wynik i identyczne wybarwienie paska z antygenami. Martyna wykonała również badania w kierunku koinfekcji. Niektóre wyszły dodatnio.

Leczenie Martyny w zakresie boreliozy i koinfekcji trwało trzy lata. Martyna nie była w stanie przez długi czas pracować. Przebywała najpierw na długim zwolnieniu, a potem na świadczeniach rehabilitacyjnych. Nikt w komisji ZUS nie miał wątpliwości, że stan Martyny jest poważny.
Obecnie Martyna pracuje zawodowo i, jak mówi, ma się dosyć dobrze. Cały czas zażywa witaminy i preparaty ziołowe wzmacniające odporność oraz detoksykujące. Odżywia się zdrowo, w jej diecie przeważają zdrowe tłuszcze. Jak sama mówi, „żyje ostrożnie”, pilnuje godzin snu, unika stresów. Każde odstępstwo od higienicznego trybu życia powoduje nawrót wielu objawów.
Historia Martyny jest smutnym przypadkiem postawienia złej diagnozy na podstawie prawidłowo przeprowadzonej diagnostyki. W szpitalu dwa badania w kierunku boreliozy wyszły pozytywnie w klasie IgG. Zawiniła lekarska niewiedza i tradycyjne, niezgodne z prawdą podejście lekarzy, że przeciwciała w klasie IgG oznaczają wyłącznie przebytą boreliozę. Tak nie jest! I wiemy to na podstawie tysięcy historii naszych Pacjentów!
Dodatni wynik badań serologicznych w kierunku boreliozy w klasie IgG może świadczyć zarówno o przebytej, jak i aktualnie toczącej się infekcji. Diagnozę można postawić, wykonując np. badanie EliSpot, które wykrywa, czy infekcja jest aktywna, lub kierując się obrazem klinicznym Pacjenta.